Pomaganie w kryzysie

Od kilku lat w wielu artykułach, książkach, a także na szkoleniach i w innych działaniach rozwojowych używa się akronimu VUCA na opisanie otaczającej rzeczywistości, która jawi się nam jako zmienna (volatile), niepewna (uncertain), złożona (complex) i niejasna (ambiguous). Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości ze zrozumieniem tego terminu, to myślę, że to, czego właśnie doświadczamy, jest bardzo wyrazistym przykładem świata VUCA. Sytuacja zmienia się z dnia na dzień, niczego nie możemy być pewni, docierające do nas informacje są niejasne, a często nawet sprzeczne. Mamy kryzys polityczny i ekonomiczny lub jesteśmy do nich na najlepszej drodze, a wielu z nas doświadcza jakiejś formy kryzysu psychologicznego.

Życie w komfortowych warunkach pozwala nam czasem zapomnieć, że kryzysy są nieodmiennie wpisane w nasze życie. Są to kryzysy sytuacyjne (losowe, traumatyczne), środowiskowe (np. katastrofy, ale też kryzysy ekonomiczne i polityczne) i egzystencjalne (utrata poczucia sensu życia), a do tego dochodzą kryzysy rozwojowe, które przechodzi każdy człowiek dorastając i dojrzewając. W różnych definicjach kryzysu najczęściej powtarza się, że kryzys to moment rozstrzygający, punkt zwrotny, okres przełomu. Do czynienia z kryzysem mamy, gdy z powodu nagłego wydarzenia (choć czasem też przewlekłego stresu) zaczynamy odczuwać zagrożenie lub utratę i musimy całkowicie zmienić swoje sposoby zachowania i funkcjonowania. Towarzyszy temu poczucie niepewności co do przyszłości i utrata wiary w to, że mamy kontrolę nad naszym życiem. Do tego dochodzą trudne emocje takie jak strach, smutek i bezsilność, bo nasze wysiłki, by sobie poradzić, są bezskuteczne. Tracimy równowagę i mamy poczucie chaosu i dezorientacji.

Brzmi znajomo? Ja zdałam sobie sprawę, że od jakiegoś czasu i w jakimś stopniu właśnie tego doświadczam i obserwuję to również u członków rodziny, przyjaciół, współpracowników i klientów, z którymi mam kontakt.

Każdy z nas ma inną wrażliwość i inaczej przeżywa trudne sytuacje i ma inny próg stresu, który jest dla niego akceptowalny. Coś co jest do zaakceptowania dla jednej osoby, dla innej będzie nie do zniesienia, gdyż mamy różne dotychczasowe doświadczenia, ale też różne możliwości. W trudnych sytuacjach zachowujemy się inaczej i potrzebujemy odmiennego wsparcia. Są różne sposoby wspierania, które w tej sytuacji mają sens i wiele osób chce pomagać innym. Szczególnie psychologowie, terapeuci, mentorzy i coachowie, którzy działają w ramach zawodów pomocowych czują się w tej sytuacji zobowiązani. Tylko ważne, by pomagać mądrze. Na popularnym forum Facebook’a „Coach Coachowi Coachem” widziałam ostatnio ciekawą dyskusję na ten temat, w której pojawiła się istotna konkluzja: najpierw sprawdźmy, czy mamy odpowiednie kompetencje i narzędzia do pomagania innym w tej sytuacji. Wspieranie ludzi, którzy mają dostęp do swoich zasobów i chcą realizować swoje cele (co zasadniczo jest przedmiotem coachingu czy mentoringu), jest czymś innym niż interwencja kryzysowa, która ma na celu zmianę tego, co zostało zaburzone oraz jak najszybsze przywracanie utraconej równowagi i zdolności do działania. Interwencję kryzysową trzeba zostawić osobom do tego przygotowanym: psychologom, terapeutom i coachom kryzysowym.

Czy w takim razie coachowie, mentorzy, albo np. pracownicy HR nie powinni robić nic w tej sytuacji? Oczywiście, że nie. Jest cały szereg działań pomocowych, które można wykonywać nie mając psychologicznego wykształcenia. Jest poradnictwo, psychoedukacja, konsultowanie, diagnoza wstępna (pomagająca wyselekcjonować osoby, które potrzebują interwencji kryzysowej) i wsparcie (polegające na empatycznym wysłuchaniu osoby, podzieleniu się swoim odczuwaniem i rozumieniem sytuacji). Ważne, by działać w zakresie swoich kompetencji i zapożyczając od lekarzy: „po pierwsze – nie szkodzić”.