Kiedy niemal trzy lata temu uruchamiałam tę stronę długo zastanawiałam się nad mottem i zdecydowałam się na myśl Balzaca: „Prawdziwe szczęście jest rzeczą wysiłku, odwagi i pracy”.
Na pewno jakoś doszłam do tego, że ta myśl jest lepsza niż inne, dziś jednak zaczęłam kombinować, czy aby jej nie zmienić, bo wszak na pierwszy rzut oka nie jest ona bardzo sexi, ani na czasie. Nie mówi nic o przywództwie, ani o podnoszeniu efektywności (chociaż…). Jej autorem nie jest uznany autorytet jak papież, Ghandi, Jobs ani modny mówca motywacyjny jak chociażby Sinek.
Kto dziś czyta Balzaca – pisarza z XIX wieku – ba, kto chociażby słyszał o nim poza francuskimi filologami. Jakimże on jest autorytetem – niekochany przez matkę, prawnik bez przekonania i nieudany przedsiębiorca ze spektakularnym bankructwem na koncie, spłacający długi do końca życia. Czasami zaliczkami na powieści, których jeszcze nie zaczął pisać. Czy można mu zaliczyć na plus te 85 napisanych w ramach „Komedii Ludzkiej” powieści? Albo szczęśliwe love story z Polką – Eweliną Hańską – zakończone małżeństwem? Albo to, że zmienił literacką modę portretując w swoich powieściach „kobiety dojrzałe” (co wtedy znaczyło – po trzydziestce) tworząc bazę do określenia „kobieta w wieku balzakowskim”?
Jako kobieta będąca w tym właśnie wieku, patrzę na jego sentencję o szczęściu i szukam dziury w całym…
Szczęście jest rzeczą wysiłku?
Wiele rzeczy obecnie przychodzi nam tak łatwo, że już nie potrafimy się nimi cieszyć. Całe zdobycze ludzkości, takie jak prawo do godności, pracy, odpoczynku, czystej wody giną na codzień pod grubą warstwą naszego konsumpcjonizmu, naszej pazerności i chciejstwa więcej. Zapominamy cieszyć się wiosną, kwitnącymi pąkami kasztanowca, mruczeniem kota, przytuleniem do bliskiej osoby, rozmową z przyjacielem. Pamiętanie, że te najprostsze rzeczy, które najczęściej są nam dane za darmo wymaga teraz wysiłku. Taki wysiłek można nawet modnie nazwać uważnością i uczyć go na różnych mądrych kursach. Ale może wystarczy po prostu pamiętać (też wysiłek!), by być wdzięcznym za to, co się ma i utrzymywać wdzięczność jako stan umysłu.
Szczęście jest rzeczą odwagi?
Z własnego doświadczenia wiem, ile razy odsuwałam na bok to, co mnie wołało mówiąc sobie: jeszcze nie teraz. Może później jak będę mądrzejsza, lepsza, doskonalsza, bardziej nieskazitelna. To się wydawało wtedy rozsądne. Ba! Mądre nawet. Wszak trzeba czekać na właściwy moment, przygotowywać się jak najlepiej, znać odpowiedzi na wszystkie możliwe pytania zanim się zacznie. A może jednak nie… Może to asekuranctwo, obawa przed porażką, alergia na ryzyko? Pójście za swoim wewnętrznym głosem wymaga odwagi. Czasem ogromnej, bo trzeba pokonać demony niewiary w siebie, zwątpienia, strachu. Lub trzeba się rozstać z myślą o własnej doskonałości, o lepszości w jakimkolwiek aspekcie. Porzucić wygodne, rozdeptane kapcie obserwatora i rzucić się w przepaść bez asekuracji. Jedynie i aż z zaufaniem do siebie i do świata. Nagrodą może być szczęście.
Szczęście jest rzeczą pracy?
Nawet jeśli zrobiłeś krok na właściwej drodze to ciągle dopiero początek. Pasja wymaga zagłębienia się w temat, oddania, zaangażowania serca i umysłu. I pracy. Konsekwentnego popychania spraw do przodu, wnoszenia swojego wkładu. Praca jest podlewaniem ziaren naszych idei i pomysłów. Tylko dzięki temu wzrastają i wydają owoce. I to dotyczy nie tylko pracy w pracy, ale i w każdej dziedzinie naszego życia. To dotyczy związków, wychowywania dzieci, przyjaźni… Hej, hej – powiecie zaraz – przecież tam chodzi o miłość! Na pewno! I jednocześnie o pracę – pracę w znaczeniu konsekwencji, przezwyciężania trudności, rozwiązywania problemów, szukania właściwej drogi, nie poddawania się. Jeśli to zawiedzie, miłość może nie wystarczyć.
Tak więc Balzac chociaż w końcu nie został na stronie – obronił się dla mnie. To do czego doszedł dwieście lat temu jest o dziwo nadal żywe, a nawet może być inspirujące zarówno dla ludzi, jak i dla organizacji.