Dla kogo dofinansowanie…?

urzadNo okazuje się, że dla mnie! Długie godziny spędzone nad przygotowaniem wniosku się opłaciły i po miesiącu oczekiwania dostałam decyzję! Mój wniosek został zaakceptowany pod względem formalnym, a także merytorycznym i dostanę pieniądze na uruchomienie swojej działalności. Do Urzędu Pracy w celu podpisania specjalnej umowy udaliśmy się aż w piątkę, bo podpisuję ja, ale musi się też stawić małżonek (wspólnota majątkowa) oraz dwóch poręczycieli (z partnerami, jeśli też mają wspólnotę). Cały tłum!

Samo podpisywanie odbyło się sprawnie, ale dobre wrażenie szybko się popsuło, ponieważ poprosiłam o jak najszybsze przelanie pieniędzy (od tego jest uzależnione, czy już mogę zgłosić działalność i podpisać umowę z klientem, czekającym na mnie z projektami, w ramach których mamy współpracować). Urząd ma na to dwa tygodnie, jednak oczywiście może dokonać przelewu wcześniej. Jeśli tak zdecyduje. Bardzo uprzejma Pani owszem prośbę zapisała i obiecała zrobić co w jej mocy, ale ponieważ sprawa została przekazana do działu księgowości, temat nagle się zatrzymał. Dla mnie – wpadł w czarną dziurę. Sprawdzanie konta co chwilę nie zadziałało magicznie i upłynęły już cztery bardzo długie dla mnie dni (najbardziej się dłużą jak na coś czekamy), a przelewu nie ma.

To jest ta najważniejsza różnica między biznesem, a urzędem. Stosunek do klienta! W biznesie (zdrowym zaznaczam) nieważne w jakim dziale jesteś, liczy się klient, a ty jako osoba kontaktująca się z klientem bezpośrednio, czujesz się odpowiedzialna/y za cały temat od początku do końca. Jeśli coś nie zadziałało w innym dziale, prosisz kolegę, koleżankę i załatwiasz sprawę. Twoja już w tym głowa, by zbudować sobie takie relacje, żeby być skutecznym. W urzędach działa odpowiedzialność ograniczona. Ja zrobiłem swoje, za innych nie odpowiadam. Smutne, ale na tę chwilę prawdziwe. Urzędzie, jeśli chcesz być przyjazny dla klientów (dobrze, że już nie mówi się petentów, a może mówi?), weź to pod uwagę! Zmieniaj się szybciej!

Cóż, wracając do mojego pierwszego wpisu na ten temat – przedsiębiorca musi być cierpliwy.

Co ciekawe urzędnicy nie mogą (nie chcą) podawać numerów telefonów do swoich działów wewnętrznych (jak księgowość), co skutecznie mnie zablokowało, jeśli chodzi o uzyskanie jakiejś konkretnej informacji, czy też wywarcie subtelnego oczywiście, ale jednak wpływu. Czekam i zgrzytam zębami. Najbardziej dlatego, że być może jutro będę musiała powiedzieć klientowi (kolejny raz) bardzo mi przykro, ale jeszcze nie założyłam działalności, więc nie mogę podpisać umowy i rozpocząć od poniedziałku, przesuńmy to o tydzień…). Mam nadzieję, że klient poczeka. A jak nie? Czy urzędników to obchodzi? Powinno, przecież biorę dofinansowanie na firmę, która najlepiej, aby odniosła sukces. Wtedy nie pojawię się w urzędzie po zasiłek. Ale może myślę naiwnie? Przecież brak bezrobotnych, brak zasiłków to brak pracy dla urzędników…