Stwierdzenie, że doświadczeni menedżerowie w korporacjach są zajęci zakrawa na banał. Dedlajny, czelendże, konferencje, procesy, zespoły, ludzie…itd. Żeby się umówić szukają czasem terminów kilka miesięcy wprzód. Jaka jest szansa, że dobrowolnie wezmą na siebie więcej?